Nagle usłyszała, że ktoś wstaje z łóżka w dormitorium. Odchyliła kotarę i zobaczyła zaspaną Ginny.
- Hej. - szepnęła do niej.
- Hee-eeej. - ruda ziewnęła przeciągle.
Hermiona wróciła do książki. Jednak znowu nie mogła się skupić. Obok niej na łóżku usiadła jej przyjaciółka.
- Martwisz się. - szepnęła. - A więc, co się stało?
- Pierwszy raz w życiu jestem zagubiona i nie wiem co robić...
- Chłopak?
- Skąd wiesz?
- Widać po tobie.
- Mam to wypisane na twarzy... bosko! - westchnęła.
Ruda spojrzała na nią. Wiedziała kiedy jej przyjaciółka w końcu pęknie i powie jej o co chodzi. Ona sama nie chciała się narzucać.
- Dobra, bo nie wytrzymam. - powiedziała szatynka - Chodzi o Freda... i o Sama.
Na dźwięk imienia drugiego chłopaka Ginn lekko się skrzywiła. Nie polubiła Krukona, jednak nikomu nic nie powiedziała. A w szczególności Mionie.
- Całowałam się z Fredem, do jasnej cholery! A potem tańczyłam z Samem totalnie olewając twojego brata. - szatynka podniosła głos, jednak po chwili się opanowała - Możesz mnie teraz walnąć w twarz... może pomoże.
- Oszalałaś!? Nie będę cię bić... To jest twoja decyzja co z tym zrobisz. Myślę jednak że najpierw musisz sobie uświadomić czy któregoś z nich kochasz.
Hermiona przetrawiła słowa przyjaciółki. Czy któregoś z nich kochała? Sam ? Znała go jeden dzień i noc. Nie kochała go. Ale Fred... Coś do niego czuła... Przecież nie całuje się osób do których nie żywi się żadnego uczucia. Tak, to było to. Ona go kochała. I musiała coś z tym zrobić.
Zerwała się z łóżka, przytuliła Ginny mówiąc ciche "dziękuję" i wybiegła z dormitorium.
Biegła w stronę pokoju bliźniaków oraz Lee Jordana. Zapukała i dopiero zdała sobie sprawę że jest dopiero po 4:00. "Cholera..." pomyślała. Jednak nie mogła się cofnąć. Musiała zrobić to co chciała. Stała i po chwili usłyszała zaspane kroki. Otworzyły się drzwi; stanął w nich George.
- Mogę prosić Freda?
- Jezu, kobieto. Daj pospać... - ziewnął rudzielec, ale ruszył do łóżka brata.
Słyszała jak mówi mu że przyszła, jednak to co zrobić Fred zupełnie ją zdziwiło. On... walnął brata w twarz.
Hermiona weszła do środka i podeszła do łóżka rudzielca.
- Fred... Wstań, proszę cię. - powiedziała i dopiero zdała sobie sprawę, że bliźniak leży do połowy odkryty bez koszulki. Jego tors był piękny... idealnie wyrzeźbiony.
- Weź mnie zostaw... - wybełkotał rudzielec.
- Nie, nie zostawię cię. Wstań, bo musimy pogadać. - schyliła się nad nim. Lekko przekręciła mu głowę w jej stronę. - Do jasnej anielki Fred! Wstań żesz przecież!
- Dobra, już. - otworzył jedno oko. I od razu drugie. - Hermiona!?
- Miło mi cie widzieć jak jesteś półnagi ale chciałabym z tobą porozmawiać. - uśmiechnęła się do niego i ruszyła w stronę drzwi.
Słyszała jak rudzielec w pośpiechu szuka czegoś do ubrania.
- Musisz tu przychodzić codziennie, Miona. Wtedy szybciej wstaje. - zaśmiał się George.
- Zastanowię się.
- Tylko nie tak wcześnie. - poprosił
- Jasne, no chyba że nie będę mogła spać... To przygarniecie mnie, prawda?
- Jak będziesz grzeczna.
Szatynka wyszła za drzwi i czekała na Freda. Musiała mu powiedzieć co czuje, teraz, natychmiast. Usłyszała dźwięk zamknięcia drzwi za sobą.
- Słucham cię, Miona? - powiedział rudzielec , a Gryfonka się odwróciła.
- Muszę ci coś powiedzieć... Bo to co wczoraj powiedziałam...
- Tak. To nic nie zmienia. - ku zdziwieniu Hermiony na jego twarzy pojawił się uśmiech - I chyba dobrze się stało. Przynajmniej mogę docenić inne dziewczyny. Nawet jest jedna taka...
- Co ? Ale jak to...? - Hermiona zamarła
- No tak. Ładna, zgrabna i co najważniejsze nie opiera się przed tym żeby ze mną być.
Posłał szatynce uśmiech i ruszył w stronę schodów.
Hermiona ledwo trzymała sie na nogach. Przyszła mu powiedzieć, że go kocha, że się myliła, a ten prosto z mostu mówi że ma inną. Nawet nie wiedząc kiedy ukucnęła pod ścianą i zaczęła płakać. Zranił ją i to jak bardzo... "Jestem idiotką!" krzyczała w duchu. Nie mogła opanować płaczu, po prostu siedziała pod ścianą i ryczała jak bóbr. Tylko, co tak właściwie miała w tej sytuacji począć? "Kocham go, a teraz tylko śmierć mnie od tego wyzwoli" przeleciało jej przez głowę to zdanie. Szybko wstała i wybiegła do zagłębiony w ciszy zamek.
* * *
Przepraszam że taki krótki, ale chcę trochę zbudować napięcia.
Pozdrawiam, Dominika. <3
Jaaa <3
OdpowiedzUsuńNo wiesz co? Jak możesz tak mnie w napięciu trzymać. ;c <3
Ale czekam na nowy rozdział!!